czwartek, 30 grudnia 2010

Co się będę powtarzał

Na You Tube jest sporo filmów mających przybliżyć sztukę poprawnej autoprezentacji.
Jednak po zapoznaniu się z większością z nich, miałem wielkie opory, aby uznać ich wartość jako dodatnią i przedstawić je tutaj, jako wzorzec godny polecenia.
Majstersztykiem jest bowiem, mówiąc np. o geście, tak ów gest eksponować, żeby mimo teoretycznej poprawności w opisywaniu znaczenia jego wartości, obraz prelegenta przedstawiał coś zupełnie przeciwnego. Wpisując hasło "autoprezentacja" w tym serwisie sami ocenicie ich wartość.

Natomiast klilka trafnych obserwacji z tego zakresu, podanych w solidny i zwięzły sposób prezentuję poniżej. Może coś z tych kilku porad,  przypadnie Tobie do gustu.


W kolejnym poście, postaram się wkleić fajny rozrywkowy kawałek dotyczący prelegenta, ale najpierw muszę załatwić z wykonawcami zgodę na jego umieszczenie. 
Pozdrawiam

wtorek, 28 grudnia 2010

Jestem wzruszony...

Tak, jestem wzruszony, bo w ciągu 14 dni (od 14 grudnia, kiedy założyłem ten blog), moja strona jest już na trzeciej pozycji w wyszukiwarce Google.
Jak na laika w kwestii pozycjonowania, to wynik jest oszałamiający!!!
Wierzę, że to dobry znak na przyszłość i że wraz z tą mocną pozycją, zaczną pojawiać się  pierwsze wpisy od moich czytelników i komentarze pod postami, które są przecież skierowane do Was.
Na razie  jednak dzielę się z Wami tą radosną  nowiną o silnej pozycji strony  i  życząc wszystkim wyłącznie pozytywnej energii w 2011 roku - Pozdrawiam


piątek, 24 grudnia 2010

Świąteczne życzenia

Drodzy Czytelnicy !

Życzę Wam spełnienia wszelakich marzeń, przychylności wszechświata, siły w ramionach i czystego ognia w sercu, co zapali wszystko wokół Was szczęściem i radością.
Niech wszystko, czego się dotkniecie stanie się pomocne w spełnieniu marzeń, a każda najdrobniejsza nawet czynność przybliża Was do bycia najszczęśliwszymi ludźmi w galaktyce.
Z okazji Świat oraz Nowego Roku życzę wszystkiego tego, co Wasze twarze rozpromieni.

Wesołych Świat i Szczęśliwego Nowego Roku!







środa, 22 grudnia 2010

60 minut

Ponieważ, po zakończeniu pewnego  etapu w moim życiu, jakim był teatr, zajmowałem się przez  kilka dobrych lat sprzedażą, przyszło mi do głowy, aby powiązać ze sobą te fakty i w tym miejscu dać natchnienie tym osobom, które mają dylemat, co zrobić z towarem, który przed świętami zalega w magazynach.

Mam nadzieję, że pan Jacek Federowicz, nie będzie miał mi za złe, że przytoczę tu w tak szczytnym celu jego dzieło
i nie zażąda ode mnie tantiem za prawa autorskie. Przy okazji chylę tu czoło dla jego dokonań, pomysłowość i mistrzowskie opanowanie słowa mówionego.

Poniższy skecz odtwarzam z głowy, bo ostatnio słuchałem go dość dawno temu (1980?) i z nagranego wtedy bezpośrednio z radia na magnetofon szpulowy ZK140, słuchowiska, dziś pozostało już tylko mgliste wspomnienie.


„Czołem chłopaki! Tu Kącik ogrodniczy!

Dziś wam opowiem…Tak dla odmiany wam opowiem o czymś co mi się nie udało.
Nie udały mi się winogrona…
Szczerze trzeba przyznać, że były małe, kwaśne, już na gałązkach obgniłe, a które nie obgniłe, to wysuszone, pomarszczone takie.
Ale podkreślam tu czas przeszły – były…., bo już poszły…. na sprzedaż.:)
Pewnie mnie zapytacie, co mi wpadło do głowy żeby je opchnąć?
A więc to było tak…”
Byłem w Rzeszowie w takim  barze mlecznym „Relax”. To taki barek, gdzie się jada na stojąco. Ja lubię jadać na stojąco, bo mi się wtedy wydaje, że nie tyję.
No więc wszedłem do tego baru, zamówiłem sobie… bułeczkę, cynaderki i śmietanę….

Zjadłem.
Piję tę śmietanę i czuję…., że to po prostu kwaśne mleko!
 Podchodzę więc do ekspedientki, pokazuję jej tę śmietanę i mówię:
-To jest kwaśne mleko, a nie żadna śmietana! Jeżeli się mnie pani nie brzydzi, to proszę spróbować.
Ona na to, że nie. To ja mówię:
- Dlaczego nie?. Ogólnie czyściutki jestem. Świeżutki jak rybka!.
Ona na to, że się nie brzydzi, tylko przed chwilą sama piła.
- I co?- Ja się pytam- Śmietana to jest?!
A ona na to:
- Oczywiście, że śmietana, tylko dziewięcioprocentowa.

Nooo.

To już wiecie co zrobiłem?
Opchnąłem te moje winogrona….., jako dziewięcioprocentowe rodzynki!
Poszły, jak woda.
Bay!”

KAŻDĄ PORAŻKĘ MOŻNA PRZEKUĆ W SUKCES
Czego życząc- pozdrawiam

Proszę - wystaw komentarz, lub przynajmniej kliknij ocenę. Dziękuję!

niedziela, 19 grudnia 2010

Kopytko




- Pomóc Ci?
- Nie  trzeba
- A może jednak Ci pomóc?
- Nie
- ……No to Ci pomogę.
Pamiętasz tę scenę? Jeżeli wiesz z jakiego filmu ona pochodzi, masz u mnie bonus, który wyślę indywidualnie na Twojego maila. Wpisz tylko poprawną odpowiedź na adres e mail: freelancer007@vp.pl  i czekaj na maila zwrotnego. Natychmiast, po weryfikacji, otrzymasz rozwojowego e-booka. Pozostałych zainteresowanych szybszym zgłębianiem wiedzy, odsyłam  do  e-księgarni , gdzie można nabyć wiele fajnych poradników w formie zarówno audio, jak  i e-booków.  Dostawa w 5 minut!


A teraz przejdźmy do naszych dzisiejszych  rozważań, tematem których, są nasze kończyny dolne.

Bowiem oprócz naszej mimiki i gestykulacji, jest jeszcze jeden element
naszego ciała, który uwydatnia naszą postawę, nasze emocje i stosunek do odbiorców. Tym elementem, jak zapewne już się domyśliłeś, są oczywiście nasze nogi. Przybliżmy więc ich znaczenie w mowie ciała.

Zróbmy na początku eksperyment. Skoro teraz czytasz, to znak, że jesteś teraz przed komputerem, Jeżeli nie jest to laptop,  to siedzisz prawdopodobnie na krześle lub w fotelu. Nogi zatem masz opuszczone na ziemię.
Spójrz więc teraz na swoje nogi.
 Jeżeli złączysz stopy razem, tak, aby lewa była o centymetr z tyłu za prawą, to dostrzeżesz charakterystyczną trójkątną dziurkę, pomiędzy  grubymi palcami swoich stóp. Zgadza się? Zamień teraz stopy, tak, aby prawa była o centymetr z tyłu i spójrz teraz, jaką figurę geometryczną widzisz?

Poczekam, aż wykonasz to ćwiczenie, bo ma ono znaczenie dla dalszej części materiału.
……………………………………………………………

Wykonane?. Brawo!
Widzisz, ta dziurka nie ma nic wspólnego z mową ciała, ani z niczym innym. Prawdopodobnie tej dziurki, ani innej figury geometrycznej, wcale tam nie ma, ale dzięki temu ćwiczeniu, oderwałeś się na chwilę od ekranu i Twoje oczy zrobiły dobrą gimnastykę, ćwicząc ostrość wzroku na innej długości fal. Takie ćwiczenia poprawiają mięśnie gałek ocznych poprawiają wzrok, jeżeli się je stosuje od czasu do czasu. Dlatego wybacz, za ten eksperyment, który jednak, jak widzisz, ma też dobre strony. A poza tym, chciałem jeszcze raz w tym wpisie nawiązać do scenki z jego początku, bo z samym tematem ona nijak się nie łączy.

Wróćmy do rzeczy, a właściwie, to ją zacznijmy.
Dobra.
Jak używać naszych nóg, aby pomagały nam w kontakcie z odbiorcą?
Ponieważ, jak po raz kolejny, omawiany temat, to temat rzeka, a w sumie zależy mi tylko na tym, żebyś zaczął myśleć o swoim ciele jako przekaźniku emocji,  skupimy się na kilku tylko przykładach.
Zacznijmy od wejścia.
Zasada, którą nam wpajano w teatrze i szkole teatralnej brzmiała: „Wchodź zawsze nogą dalszą od widowni. I trudno o tej zasadzie zapomnieć, niezależnie od miejsca, gdzie mamy wejść. Czyli, jak wchodzimy (patrząc od strony widowni) z jej prawej strony- rozpoczynamy krok od prawej nogi, a jak z lewej, to od lewej. Przy takim rozpoczęciu, faktycznie mamy postawę otwartą, czyli, automatycznie nasz korpus, jest skierowany lekko w stronę widza, co podświadomie im z nami  i nam z nimi ułatwia kontakt.

Jeżeli już weszliśmy, to kiedyś musimy stanąć. No, chyba, że uznamy, że się pomyliliśmy i to nie nasza widownia.. Wtedy otwarcie zmierzajmy do wyjścia po drugiej stronie, albo zróbmy kółeczko z przemiłym uśmiechem na ustach i wyjdźmy wejściem. Ale, jeżeli to „nasi” tam siedzą, stając, utrzymajmy nasze ciało z równomiernie rozłożonym ciężarem na dwóch nogach. Jest to mocna postawa, dająca nam solidne oparcie, a widzom, obraz osoby pewnej siebie , zdecydowanej i szczerej. Ta szczerość jest oczywiście uzależniona od kierunku w którym jesteśmy zwróceni po dojściu na miejsce, bo jeżeli stanęliśmy zgodnie z kierunkiem marszu, to oznacza, że widownia ogląda nasz profil, więc pamiętajmy, żeby się odwrócić w stronę publiczności.

Dobra.. Stoimy i co dalej?  Na pewno zaraz coś będziemy mówić. Określmy więc nogami, do kogo będziemy kierować nasze, ważne przecież słowa. Jak więc  to zrobić?
Nogi są bardzo pomocne w tej kwestii i jeżeli lustrując salę  dojdziemy do wniosku, że najciekawsze  osobniki płci przeciwnej siedzą w jednej grupie, zaznaczmy to terytorium niewidzialnym znakiem przy pomocy naszych stóp. Mianowicie ustawmy lewą stopę  w taki  sposób, aby jej przedłużenie wyznaczało  linię graniczną naszej lewej flanki. Prawą  stopą, ograniczmy  ten obszar z drugiej strony. Takim to sposobem, tworzymy niewidzialną literę „V”, w której znajdują się wyłącznie te osoby z którymi chcemy nawiązać kontakt. Reszta towarzystwa, podświadomie wyczuje, że jest zbędna i sobie pójdzie. Tak więc masz co  chciałeś. Wybrańcy i Ty. Oczywiście, może  się zdarzyć, że ktoś z poza kręgu zechce zabrać głos, bo  będzie mu zależało na Twojej uwadze. Wtedy uważaj. Jeżeli zmienisz położenie stóp i ta  osoba znajdzie się w Twoim obszarze „V”,  to już po Tobie, bo ten osobnik już się poczuje jak „swój”, natomiast, jeżeli wtedy skierujesz tylko samą głowę w jego kierunku, zrozumie, że musi odejść.
Na  dzisiaj, to tyle.

                                                      Mowa Ciała a Sukces
                                            
Proszę - wystaw komentarz, lub przynajmniej kliknij ocenę. Dziękuję!
                                     

czwartek, 16 grudnia 2010

Space

Odległość – wartość metryki. Potocznie rozumie się pod tą nazwą metrykę euklidesową, daną równaniem:



W filmie „Dom”, po pokazaniu tego wzoru, padło by pytanie:

„…Mówi to Panu coś?”

Dla mnie, jako humanisty, to równanie,
mimo iż w szkole z pewnością niejednokrotnie przewinęło się przez mój zeszyt, obecnie jest tajemnicze, ale równocześnie, magicznie piękne i doskonałe optycznie. Po prostu fajnie się na nie patrzy. Prawda?

„Podoba mi się ten Głaz. To naprawdę piękny głaz”
(Osioł ze Shreka)

Gapię się na ten wzór, gapię…
„….proszę pana tak: patrzy w prawo………..
……., potem patrzy w lewo……
……., prosto…….
……i nic……, dłużyzna proszę pana. Dłużyzna ……”.
(Z.Maklakiewicz - Rejs)

 …i zmuszam do sięgnięcia  w głąb swoich zwojów mózgowych, które niestety w niektórych przestrzeniach mojej czaszki, za bardzo się przez minione lata wyprostowały, ale przez dłuższą chwilę skupiam się na problemie, którego ów wzór dotyczy.

Ponieważ jednak matematyczne bardziej się nie rozwinę, wrócę do bardziej zrozumiałego języka, aby wszystkim, szukającym tu wskazówek do rozwoju osobistego w przyswajalny sposób przybliżyć temat  przestrzeni,.
Jeżeli jednak pozwolisz, posłużę się powyższymi przemyśleniami, aby przekonać Ciebie, że przestrzeń, którą TY dysponujesz, w trakcie wystąpień publicznych, pracuje na Twoją korzyść, jeżeli umiejętnie posłużysz się wzorem  odległości pomiędzy punktami A i B.

Mówmy więc po ludzku: Co należy robić?

Po prostu, daj fajnie na siebie patrzeć.

Co to znaczy?
 Zawładnij  przestrzenią w taki sposób, aby zmusić publiczność do ruszania głową. Jeżeli uda się Tobie ta sztuczka, to jesteś wygrany, bo z tego fizycznego ruchu głową swojej publiczności, wywołasz ruch w ich zwojach mózgowych, ponieważ Twój fizyczny ruch w przestrzeni, sprawi, że poza podążaniem wzrokiem za Twoją osobą, również baczniej będą podążać za Twoimi myślami i słowami, przez co głębiej  im zapadną w pamięć, przekazywane przez Ciebie treści, niż gdybyś to samo mówił stojąc.

Zatem chodź w lewo i prawo lub w głąb publiczności, w zależności od kształtu sali i rozstawienia miejsc siedzących. Jeżeli sala ma kształt litery „U” właź w środek. Pamiętaj jednak, że cofanie wykonujesz tyłem, a nie odwracając się plecami do widza, bo pomidory latają szybciej niż myślisz. Postaraj się poruszać do przodu w momentach, które są warte podkreślenia w Twojej przemowie, a wycofywać w chwilach mniej istotnych dla sprawy. Nie cofaj się w sytuacji, gdy ktoś zadaje Ci pytanie z sali, bo nawet najmniejszy pomidor ma większą prędkość niż Twój wsteczny. To samo dotyczy prędkości zgniłych jajek, czy śmierdzących butów, rzucanych z najdalszych zakątków sali.

Jeżeli po artykule GEST, wykonałeś solidnie zadaną pracę domową, to wiesz już jaką postawę przyjąć, co zrobić z dłońmi i jakie tempo Twoich kroków wchodzi w rachubę. Jeżeli tamten rozdział opuściłeś, możesz pójść na skróty, wertując  pozycję Mowa Ciała a Sukces, którą polecam jako inwestycję w siebie.
Postępów szybkich życząc - pozdrawiam.

Proszę - wystaw komentarz, lub przynajmniej kliknij ocenę. Dziękuję!

wtorek, 14 grudnia 2010

Jak przy pomocy butelki wina, bełkotać z korzyścią dla siebie?

Powyższe pytanie można porównać do starego kawału w którym pada informacja, że w Paryżu (w różnych wersjach pojawia się inne miasto) w salonie Renault, rozdają samochody. Okazuje się, że nie w Paryżu, tylko w Moskwie, nie w salonie, tylko na Placu Czerwonym, nie rozdają samochody, tylko kradną rowery.
W naszym przypadku chodzi o to, żeby nie przy pomocy butelki wina, tylko samego korka, nie bełkotać, tylko mówić nadwyraziście.

Zauważ, że w  filmach, pijani bohaterowie, jeżeli ich  kwestie są istotne dla dalszej akcji, nie mamroczą pod nosem, nie bełkoczą , ale bardzo wolno i wyraziście artykułują swoje kwestie. Każde słowo do nas dociera, a my i tak odczytujemy ich zachowanie jako osób wstawionych.
Zyskujemy przy tym podwójnie: raz  - wzbogacona jest akcja o nowy stan emocjonalny naszego bohatera i dwa - rozumiemy sens słów, które docierają do nas z tej zalanej jednostki.
Każdy adept sztuki teatralnej i filmowej zna tę regułę i warto przećwiczyć na sobie takie zachowanie, aby doprowadzić do perfekcji  własną artykulację.

Oto co będzie Twoim dzisiejszym zadaniem:

Znajdź korek od wina. Sprawdź, czy jego stan pozwala na umieszczenie go w ustach. Weź jakikolwiek podręcznik, lub czasopismo. Jeżeli nie masz nic pod ręką, a chcesz, żeby to, co będziesz czytał, było jeszcze twórcze, sięgnij po pozycję

Wybierz treść do czytania, włóż sobie korek na sztorc pomiędzy zęby i przeczytaj na głos wybrany fragment, tak aby zrozumieć sens słów które wypowiadasz. Ćwicz tak długo, aż uznasz, że efekt jest zadowalający i sam słyszysz i rozumiesz każde słowo, które wypowiadasz.. Przeważnie po 10-ciu minutach takiego ćwiczenia, język nabiera takiej  sprawności, a żuchwa jest tak rozciągnięta, że wyjmując korek z ust i ponownie czytając tę samą treść, zauważysz, że jakość wypowiadanych słów jest  o klasę lepsza niż poprzednio. Istotne dla zrozumienia treści samogłoski o które też walczył korek, nabierają bardziej okrągłego kształtu, przez co słuchalność wypowiadanych przez Ciebie słów nabiera „smaczku” i jest ciekawsza.

Sprawny aparat mowy, to podstawa każdego mówcy, aktora, prelegenta, nauczyciela, wykładowcy, pracownika call center czy rzecznika prasowego. Zawodów, gdzie ta sprawność jest wymagana, jest oczywiście więcej, ale nie o tę wyliczankę tutaj chodzi., tylko o fakt, że warto popracować nad sobą i miło zauważać szybki postęp w tym procesie auto-poznawczym,
czego Tobie  serdecznie życzę.
Proszę - wystaw komentarz, lub przynajmniej kliknij ocenę. Dziękuję!

Akcent

CZUWAJ

Od jakiegoś czasu, z coraz większą intensywnością, przysłuchuję się wszelkim wypowiedziom  wśród swoich znajomych, rodziny, kolegów  i osób medialnych. Nie wynika to z poprzedniego braku  zainteresowania wypowiedziami, ale z trącającego moją trąbkę Eustachiusza  akcentu, który w pewnych środowiskach powinien być delikatnie rzecz ujmując –właściwy i poprawny oraz zgodny z prawidłami polskiego słownictwa.
Oczywiście daleko mi do profesora Jana Miodka, czy  Jerzego Bralczyka  w uzasadnianiu, dlaczego tak, a nie inaczej należy posługiwać się słowem, ale jako obrońca polskiego języka w mowie i jako praktyk, od którego się wymagało czystości wypowiedzi, postanowiłem
dorzucić swoje trzy grosze co niniejszym właśnie czynię.

Ponieważ to temat-rzeka, ograniczę się teraz do jednej tylko przypadłości, która zakorzeniła się w umysłach moich  współbraci, chociaż powinna odejść z epoką PRL-u.
Ówczesna ekipa rządząca zaraziła całe pokolenie naszych mam i ojców (niektórzy dziadkowie i babcie stanowili bardziej odporny materiał),akcentem, który non stop był wtłaczany w uszy. Chodzi mi  o czasowniki  1-szej i 2-giej osoby liczby mnogiej czasu przeszłego typu : Zrobiliśmy, wykonaliście, dokończyliśmy, (wykończyliśmyJ)
akcentowaliśmy , zaangażowaliście, poszliście i zdechliście a  potem przyszliście i nagadaliście i napiętnowaliście, że to zepsuliście.
Może to dla niektórych będzie nowość, tak jak to, że całe życie mówi prozą, ale akcent w tych słowach wypada na trzecią sylabę od końca, a nie na przedostatnią, co powszechną jest manierą.
Tak więc mówimy
                                 Naprawiliśmy,
                                 Poszliście,
                                 Napiętnowaliście
                                  Zepsuliście.
                                  Akcentowaliśmy
                                  Dostaliście

Zostawmy więc …liście jesieni , jeżeli chcemy coś zmienić
                                                                                                
Zadanie na dziś :
Wsłuchaj się w słowa towarzystwa w którym przebywasz i zwróć uwagę, czy należy ono do pokolenia PRL-u. Naprawę jednak zacznij od siebie.

Pozdrawiam

P.S. Dla chcących rozwijać swój oratorski kunszt polecam pozycję
                                             NIE BOJĘ SIĘ MÓWIĆ – Robert Ważyński
     
Proszę - wystaw komentarz, lub przynajmniej kliknij ocenę. Dziękuję!

Eagle eye

Jeszcze przed rozpoczęciem nauki na PWST, byłem słuchaczem „Studio Wokalno-Aktorskiego. Miałem na roku dwóch kolegów z którymi bardzo niechętnie podejmowałem  wspólną pracę. Wyjątkowo ciężko mi się z nimi pracowało, szczególnie na zajęciach scen aktorskich. Zawsze, ilekroć dochodziło na tych zajęciach do prób sytuacyjnych,
miałem wrażenie, że ci skubańcy, gdzieś za moimi plecami mają ukryty tekst swojej roli. Takie wnioski wyciągałem z ich zachowania i postawy, bowiem, ilekroć sytuacja sceniczna wymagała od nas  bezpośredniego kontaktu wzrokowego, ich wzrok mijał moją twarz, ba, nawet całą głowę i błądził po ścianach ponad nią. Odnosiło się wrażenie, że czytają swoje kwestie gdzieś nade mną mną, ale nie można było zlokalizować gdzie, bo raz to była ściana po prawej, raz po lewej stronie, a raz zastawka, drzwi  lub okno! Strasznie mnie to rozpraszało.

Parę lat później, gdy będąc na planie filmowym, mówiłem swoją kwestię patrząc w słoik stojący na parapecie, co w założeniu tego ujęcia znaczyło, że swój głos kieruję do osoby siedzącej na fotelu, odkryłem, że to medium, powszechnie stosuje zjawisko tzw.„fałszowania”, czyli zmiany kierunku dla postaci w stosunku do danego obiektu w celu zachowania odpowiednich proporcji obrazu dla kamery, a co za tym idzie, prawdy ekranu dla widza. Ale przecież ci moi kumple ze studia nie mogli o tym wcześniej wiedzieć. Gdyby znali tę zasadę, to dzisiaj byłoby o nich głośno. Byliby sławni i bogaci. (Może i są bogaci. Życzę im tego, ale o sławie to bym wiedział). Co zatem sprawiało, że oni zachowywali się na scenie tak, a nie inaczej?
W sytuacji scenicznej, tak jak w życiu, patrzenie w oczy w trakcie mówienia, oznacza szczerość. Aktor, aby nie rozpraszać swoich myśli, może skupić wtedy swój wzrok na punkcie u nasady nosa partnera scenicznego, co daje ten sam efekt, a w życiu poza scenicznym wzmacnia niesamowicie siłę wyrazu mówiącego. Moi koledzy, przetwarzając tę teorię na praktykę, ten punkt umiejscowili trochę za wysoko i praktykując ten sposób komunikacji scenicznej, zakotwiczyli w sobie tę manierę tak silnie, że nawet poza sceną używali tego środka wyrazu, nie zdając sobie sprawy z odmiennych od założonych efektów takiego postępowania.
Dlatego orły pamiętajcie – wysokość ma znaczenie.

Proszę - wystaw komentarz, lub przynajmniej kliknij ocenę. Dziękuję!

Mam gest czyli pogodynka

W trakcie jakiegokolwiek wystąpienia publicznego, często zastanawiamy się co zrobić z rękoma. Dla osób, które nie mają rozwiązania tego problemu, najprostszym wyjściem jest zasada „wiszących wiader”, tzn. rąk swobodnie zwisających wzdłuż ciała. Wygląda się wtedy tak malowniczo, tyle ta postawa ma wyrazu, że tylko czekać na rzęsiste brawa i angaż do filmów akcji.


Dla tych, co uznają powyższe słowa za ironię, postanowiłem podać najłatwiejszy moim zdaniem wzorzec dobrej postawy dotyczącej rąk. Wzorcem tym dla pań jest Dorota Gardias   z TVN-u, a dla panów Jarosław Kret. Nasze krajowe pogodynki z innych stacji, też są wdzięcznym modelem do odwzorowania właściwej postawy.

W czym tkwi sekret ? 

Gest  z założenia ma wzmacniać siłę naszych słów. Więc każdy ruch ręką, powinien być wyprowadzany z pozycji wygodnej. Taką pozycją jest wysokość powyżej pępka. Dłonie złożone w koszyczek (ale nie splecione kurczowo palcami!) na tej wysokości, swobodnie mogą w dogodnej chwili zostać wyprowadzone w dowolną stronę, by, jak wspomniałem, wzmocnić siłę naszych słów, co jest niebagatelną siłą przekazu, o czym porozmawiamy w kolejnych spotkaniach.



Zadanie na dziś:

                          Obserwacja wskazanych obiektów w celu wykrycia, czy autor powyższego

                          artykułu ma rację.
Proszę - wystaw komentarz, lub przynajmniej kliknij ocenę. Dziękuję!

Dlaczego mówiąc bez emocji narażony jesteś na porażkę?

Każdy z nas co najmniej raz w życiu ( ja wiele, wiele razy częściej),miał okazję uczestniczyć w wydarzeniach związanych z przemową jakiegoś mówcy. W szkole były to głównie akademie (i lekcje), na studiach wykłady, w firmie różnorakie szkolenia, a w życiu osobistym przemówienia z okazji różnych okazji. Telewizja dostarczała (i wciąż dostarcza) nam równie wiele „atrakcji” w postaci np. transmisji z obrad sejmu. Jesteśmy zatem non-stop zmuszani do wytężenia uwagi w maksymalny sposób, aby
  zrozumieć gości, którzy monotonnym tonem „faszerują” nas informacjami. Przyswajalność tychże jest – co tu ukrywać bardzo niska.

Przyzwyczajenie narodu do takiej postawy mówców  jest tak powszechne, że nie wiem, czy coś zwojuję, pisząc ten artykuł. Jednak mój wewnętrzny bunt przed powszedniością tego zjawiska sprawił, że postanowiłem skrobnąć kilka słów na ten temat.



Politycy i rzecznicy prasowi, najmują coachów lub  trenerów od autoprezentacji i  dokonują czasem nawet wielkich czynów w kwestii poprawy swojego wizerunku. Aczkolwiek najmniejszą  uwagę w tej zmianie skupiają  na swoich oratorskich umiejętnościach.

A przecież  wystarczy zaprząc jedynie emocje do swojego wystąpienia i każdy procent, paragraf, statystyka lub oświadczenie, będzie mieć inny wymiar i skuteczność w odbiorze.

Jeżeli Twoje zaangażowanie w przemówienie, wykład, oświadczenie, będzie autentyczne i dasz coś z siebie poza jednolitym potokiem słów , uwierz mi zyskasz więcej niż się spodziewasz, bo ludzi przekonuje nie treść, tylko Twój stosunek do sprawy o której mówisz. Jeżeli jesteś np. menagerem i pracujesz w firmie w której co tydzień, musisz motywować swój zespół do większej wydajności, to zastanów się, czy jakość Twoich słów nie przełoży się na wydajność ich pracy. Jeżeli piastujesz inne stanowisko, a ten  artykuł pobudził w Tobie chęć polepszenia twojej sprawności oratorskiej, również  wyciągnij z tego wnioski.



Zatem drogi mówco! Jeżeli nie potrafisz barwnie posługiwać się  słowem, milcz – bo milczenie jest złotem, a niech zrobią to za Ciebie inni, sprawniejsi w te klocki. Zawsze możesz spróbować wynająć np. mnie  i popracować nad swoim warsztatem, tak, aby innym miło się Ciebie słuchało.



No tak, wygarnąłem to, co chciałem wygarnąć i co dalej?

Jak – dotyczy to również czytającego te słowa (a nie che mnie  wynająć już teraz) ,poprawić jakość mówienia w takich sytuacjach?



Jest rozwiązanie.

Aktorzy znają trzy tajemne zasady, które technicznie uatrakcyjniają  ich wypowiedź.



Te zasady są bardzo proste, chociaż  w prostej linii nie odnoszą się do emocji jako takiej, ale pozwalają tą drogą na szybsze odnalezienie w sobie całego złoża pokładów emocji, które drzemią w każdym z nas i uaktywniają proces wydobycia jej na zewnątrz.

Te zasady to:



wyżej-niżej

głośniej- ciszej

szybciej -wolniej



Zadanie:

Weź  cokolwiek do czytania (Jak nie masz nic pod ręką, to możesz użyć do tego ćwiczenia powyższego artykułu) i monotonne na jednej wysokości przeczytaj na głos  powiedzmy dziesięć zdań. Teraz spróbuj wykorzystać 3 tajemne zasady w trakcie głośnego czytania. Ćwicz  w taki sposób, aby zachować logikę tekstu, ale za każdym razem inaczej modeluj zdanie, aby wykorzystać każdą z zasad  wielokrotnie i w różnych konfiguracjach. Sam oceń, czy jest różnica.

Miłych doznań życząc - pozdrawiam
                                                                   Nie boję się mówić
Proszę - wystaw komentarz, lub przynajmniej kliknij ocenę. Dziękuję!

Tik-tak-tik-tak…



„Punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia”. To powiedzenia ma dużo racji. Przecież żadna sprawa nie jest jednowymiarowa. W zależności od tego, kto na nią patrzy, tak  jest  interpretowana. Gdzieś przeczytałem trafny opis, jak ulał pasujący do tego powiedzenia. Facet oglądający  TV Discovery ma dalece inny stosunek do akcji w której Gepard goni jagnię. Gepard walczy o pokarm, jagnię walczy o życie, a człowiek jest biernym obserwatorem. My, jako relacjonujący to zdarzenie, mamy jeszcze inną perspektywę. Nasza ocena, będzie miała inny wymiar.

Moje dzisiejsze  przemyślenia, dotyczą czasu, który nabrał, patrząc z mojego punktu widzenia, przyspieszenia. Dlatego postanowiłem zwrócić dziś uwagę na znaczenie tego zjawiska.

Przeglądaliśmy ostatnio z żoną materiały video z naszych spektakli dyplomowych i łza się w oku kręciła, gdy patrzyliśmy na siebie samych, młodszych o te x lat. Byliśmy tacy witalni, piękni i młodzi. Natomiast wówczas, nasze młodsze ’Ja” uznawało, że ma sobie wiele do zarzucenia i żaliło się na swoje  niedoskonałości. Mimo iż z wiekiem udoskonalimy to i owo, czas (z wyjątkiem mojej żony), zrobił swoje.



Dlatego, drogi czytelniku, jeżeli jesteś jeszcze na początku swojego   życia, proszę Cię, abyś wykorzystał ten niepowtarzalny okres do jak największego cieszenia się  ze swojego jestestwa i eksponowania wszędzie, gdzie się tylko da, tego, co jest niepowtarzalne- piękna i młodości.

Zawężę  może nieco powyższy przekaz, aby być dobrze zrozumiałym.



Chodzi o to, aby swoje kompleksy wsadzić do kosza, a skupić się na dobrych cechach własnej osoby.

Spotykam wiele młodych osób, które nie wiadomo  z jakiego powodu,  skupiają się na swoich niedoskonałościach i epatują  żalem do życia, podczas, gdy z zewnątrz można dostrzec w ich osobach coś zupełnie przeciwnego.

Co można z tym zrobić?



Nie jestem psychoanalitykiem, jednak podsunę pomysł, który kiedyś mi pomógł, a  który obecnie polecają wszyscy spece od wizerunku.

Weź kartkę papieru (nie pisz na komputerze, bo ta metoda ma swoje „drugie dno”) i wypisz na niej wszystkie swoje mocne strony. Musisz znaleźć w sobie jak najwięcej dobrych cech. Każdy człowiek ma ich co najmniej pięć, więc określmy, że to jest Twoje minimum, które musisz w sobie odszukać. Jak już to zrobisz,, popatrz na swoje dzieło i pomyśl, która z wypisanych pozycji jest dla Ciebie najważniejsza.. Skup się na niej. Zacznij o niej myśleć jak o roślince, którą musisz pielęgnować. Zastanów się teraz, jak możesz tę cechę wykorzystać? Zacznij ją rozwijać w każdym możliwym miejscu Twojego życia. Ważne, aby rozwijać ją dla siebie, a nie innych. Zanim się spostrzeżesz, drzwi, które dotychczas były dla Ciebie zamknięte, przy konsekwentnym rozwijaniu wszystkich zapisanych na Twojej kartce pozycji, krok po kroku, zaczną się przed Tobą otwierać.

Czego z całego serca życzę.
Proszę - wystaw komentarz, lub przynajmniej kliknij ocenę. Dziękuję!

Tam, gdzie słońce nie dochodzi…

„…Powiem ci coś. Powiem ci coś: dupa, dupa, dupa, dupa.…”

Dla niezorientowanych, wyjaśniam, że nikogo tutaj nie obrażam, tylko cytuję fragment „Ferdydurke” Witolda Gombrowicza.

Grając tę sztukę na scenie Teatru Miejskiego w Gdyni, wypluwaliśmy z naszych ust wiele podobnych kwestii. Jednak te słowa, mimo swojej bezpardonowej i obrazowej wymowy, w kontekście dramatu miały swoje drugie dno.

Umiejętność tę, współcześnie wykorzystał Luke Rhinehart  w Księdze est, przedstawiając metodę poprawienia swojego „Ja” w trakcie koszmarnie dwuwymiarowego treningu, który wymuszał na uczestnikach postawę  wejścia w głąb siebie. Swoją drogą, chciałbym zobaczyć  film nakręcony  na podstawie tej książki. Tę pozycję polecam tym wszystkim, którzy chcą siebie poukładać „od środka” i samodzielnie dojść do pewnych wniosków, które pozwolą im prowadzić lepsze, bardziej harmonijne życie. Brutalnie oszałamiająca pozycja. Nie można przejść obok niej obojętnie.

Uważam i przypuszczam, że się ze mną zgodzisz, że swój  potencjał należy rozwijać, rozpoczynając  od środka, zgłębiając i wykorzeniając nasze złe nawyki i przekonania, by później móc lekką  kosmetyką poprawiać swój wizerunek zewnętrzny. Harmonia myśli, gestu, mimiki wynika bowiem z całokształtu naszej osobowości.



Życząc wstrząsająco - pozytywnych odkryć, podczas zagłębiania się w kolejne rozdziały tej lektury-Pozdrawiam
Proszę - wystaw komentarz, lub przynajmniej kliknij ocenę. Dziękuję!

Jak zapamiętać długi tekst?

W swoim fachu, musiałem opanować sztukę zapamiętywania kilkudziesięciu stronic scenariusza , czasem bardzo pokręconego tekstu. W owym czasie nie było na rynku poradników szybkiego opanowania technik  pamięciowych i trzeba było samodzielnie opracować metodę, która dawałaby oczekiwany efekt. Wypracowałem kilka własnych sposobów, które obecnie mogą wydawać się  archaiczne, a jednak moim przypadku spełniały swoją rolę.

Co to za sposoby?


Pierwszy polegał na zakreślaniu swoich kwestii markerem w taki sposób, aby wzrokowo każda część tekstu wyglądała indywidualnie i różnie od pozostałych części strony. Ponieważ, jak większość społeczeństwa, jestem wzrokowcem, odtworzenie w myślach całego  bloku tekstu, obrazowała mi jego szczegółową zawartość. Nie polecam tego sposobu na pożyczonych materiałach!

Ponieważ „diabeł tkwi w szczegółach”, kolejnym, bardziej precyzyjnym narzędziem odtwarzacza myśli, było zapamiętywanie pierwszych liter słów, które mają wiele bliskoznacznych odpowiedników tzw. synonimów: np. SYNONIM słowa ABSOLUTNIE :

 owszem,

 tak,

 bezwzględnie,

 istotnie,

 jak najbardziej,

 naturalnie,

 (no) pewnie,

 nie inaczej,

 oczywiście,

 racja,

 rzeczywiście,

 w istocie,

 właśnie



Powyższy przykład ściągnąłem ze strony http://leksykony.interia.pl/synonim



Jak zauważysz , litera „A” (pierwsza litera słowa „Absolutnie”), nie pojawia się w tym przypadku ani razu. Łatwo więc ją zapamiętać, nie myląc całego słowa z jego odpowiednikami.

Oczywiście w sztuce aktorskiej, pamięci pomaga również sytuacja sceniczna, w której Twój gest, miejsce na scenie, reakcja, lub słowo Twojego scenicznego partnera, automatycznie podrzuca jej to, co teraz ma za chwilę nastąpić. Wielokrotne powtarzanie danych scen, dodatkowo „uklepuje” dany tekst w Twojej głowie, a dochodzące do tego emocje, powalają na zakorzenienie się tekstu w Twoim umyśle.

Adam Hanuszkiewicz zawsze na próbach powtarzał (w przypadku, gdy zachodziła taka konieczność), że „Znajomość tekstu, nie przeszkadza w prowadzeniu roli”.

Miał rację.
Dopisek 2011
Ponieważ odnotowuję bardzo dużo wejść na ten właśnie temat,
postanowiłem wszystkim zainteresowanym, dostarczyć jak najwięcej szczegółowych
 i źródłowych informacji o tym, jak trenować pamięć.
Dlatego w tym wątku, co jakiś czas, będę wzbogacał zawartość o metody,
które moim zdaniem mogą pomóc w tej kwestii.
Obecnie zbieram materiały i linki do ciekawych artykułów i programów wspomagających pamięć.
Pierwszy z nich:
Program FullRecall

Druga część wątku "Jak zapamiętać długi tekst", jest TUTAJ

5 zdań, które wstrząsnęły światem

To, czy zostaniesz doceniony, zależy głównie od Twoich umiejętności. Umiejętności zaś, trzeba umieć dobrze sprzedać. Nie  każdy rodzi się handlowcem i dlatego nie każdy z nas zna techniki dobrej sprzedaży, nawet mając świadomość, że takie techniki istnieją. Bycie Alfą i  Omegą w jednej osobie, to rzadkość i dlatego, żyjąc w społeczeństwie, możemy od innych uczyć się tych rzeczy, które nam są obce. W tym rozdziale, nauczymy się  wykorzystania pięciu zdań, do dobrej sprzedaży siebie.



Zakładając agencję castingową  i pracując tam głównie jako reżyser castingów, musiałem zaleźć patent na sprawną selekcję zgłaszających się tam osób. Pomysł musiał spełniać określone warunki.

Po pierwsze, liczył się czas, przeznaczony na jedną osobę. Po drugie, istotna była tzw. mierzalność wyników, a po trzecie, co było dla mnie najważniejsze, casting miał odpowiedzieć jasno na pytanie- talent, czy nie talent?

Dodam tutaj chyba dość istotną informację, że ta agencja castingowa, swoją bazę osób, dzieliła na dwie główne kategorie: aktorzy zawodowi i statyści. Omawiany problem, dotyczył tej drugiej grupy.

Pytanie, jakie sobie postawiłem, brzmiało: ”Jak w czasie 10-ciu minut, dokonać dobrej selekcji?” Słowo „dobrej”,  miało potrójne znaczenie. Chodziło o komfort każdej osoby zapisującej się do agencji, mój komfort, jako selekcjonera oraz komfort zleceniodawców, którzy zaoszczędzaliby przez to  czas wstępnej selekcji do konkretnej produkcji.

Jako, że miałem za sobą kilkuletni staż, jako wykładowca zadań aktorskich, szybko znalazłem właściwe rozwiązanie.

Postanowiłem, że każda osoba, starająca się o wpis do bazy na listę statystów, zostanie poproszona o pięciokrotną,  ale  różną od siebie  interpretację jakiegoś zdania złożonego.

Aż dziw bierze, że w wielu podobnych agencjach, jedyną metodą na wpis jest  tzw. „wizytówka” i zdjęcia. Wydłuża to znacznie proces (dotyczy to osób, które właśnie się zapisały i zleceniodawców), rozpoznania i zaangażowania „talentu” do danej produkcji.

U nas w przypadku pojawienia się zleceń, na podstawie takiej selekcji naszej bazy , mieliśmy już pogrupowanych kandydatów wg tzw. „stopnia talentu”, co przekładało się na  szybkie  trafienia w preferencje zleceniodawcy.

Uwierz mi lub nie, ale nie widziałem do tej pory żadnej innej, lepszej i skuteczniejszej metody na tak sprawną i wiarygodną wynikowo selekcję. Opracowana przeze mnie metoda, pozwala na błyskawiczną ocenę umiejętności  kandydata. Od razu otrzymywaliśmy wynik, czy dana osoba jest zdolna, plastyczna, czy ma dystans do siebie i czy ma bogatą wyobraźnię.



No tak. Rozpisałem się bałwochwalczo, a Ty, czytając te wywody, pewnie czekasz na propozycję, co w związku z tym możesz zrobić dla siebie?

Zadanie jest proste :). Sprawdź, sam przed sobą swoją plastyczność. Możesz również nagrać swój test na wideo. Wymyśl  zdanie złożone i powiedz je na pięć różnych sposobów. Niech Twoja wyobraźnia podsunie  Ci za każdym razem pełny obraz sytuacji w której  to zdanie wypowiadasz.. Im więcej szczegółów, tym lepiej. Odpowiedz sobie na pytania:

Gdzie jesteś?

Do kogo mówisz?

Jakie emocje temu towarzyszą?

Co się zdarzyło przed   chwilą?

Jeżeli po każdej próbie na podstawie  samego zdania, ocenisz, że każda z interpretacji odpowiada czytelnie na powyższe pytania- masz talent.

Czego z całego serca Tobie życzę.
Proszę - wystaw komentarz, lub przynajmniej kliknij ocenę. Dziękuję!