środa, 21 grudnia 2011

Temat zastępczy

Od pewnego czasu( wcześniejsze posty wyjaśniają od kiedy), prowadzę zupełnie nowy rodzaj życia zawodowego. Intensywność siedzenia przy mikrofonie przerosła moje najśmielsze oczekiwania i  chyba przez to ten blog z mojej strony jest ostatnio lekko zaniedbywany. Kiedy jednak kiedyś powiedziało się  „a”, trzeba również powiedzieć  i „b”. Aby więc  pogodzić swoje sprawy z  życiem publicznym (jeżeli tak to można ująć), postanowiłem przytaczać tu  również  cudze  artykuły, powiązane z kulturą języka. Dziś właśnie padło taki „temat zastępczy”…



Fragment autentycznego wykładu prof. Miodka na wydziale Polonistyki Uniwersytetu Wrocławskiego:

... kiedy się człowiek potknie albo skaleczy, woła: „O kurwa!” To lapidarne słowo wyraża jakże wiele uczuć, począwszy od zdenerwowania, rozczarowania poprzez zdziwienie, fascynację, a na radości i satysfakcji kończąc. Przeciętny Polak w rozmowie z przyjacielem opowiada np.: „Idę sobie kurwa stary przez ulicę, patrzę kurwa ,a tam taka dupa, że o kuuurwa.”
"Kurwa" może również występować w charakterze interpunktora, czyli zwykłego przecinka, np.: „Przychodzę kurwa do niego, patrzę kurwa, a tam jego żona, no to się wkurwiłem, no nie?”
Czasem "kurwa" zastępuje tytuł naukowy lub służbowy, gdy nie wiemy jak się zwrócić do jakiejś osoby płci żeńskiej ("chodź tu kurwo jedna").
 Używamy "kurwy" do charakteryzowania osób („brzydka, kurwa, nie jest”, „o kurwa, takiej kurwie na pewno nie pożyczę”), czy jako przerwy na zastanowienie („czy ja, kurwa, lubię poziomki?”).
Wyobraźmy sobie jak ubogi byłby słownik przeciętnego Polaka bez prostej "kurwy". Idziemy sobie przez ulicę, potykamy się nagle i mówimy do siebie: „bardzo irytują mnie nierówności chodnika, które znienacka narażają mnie na bolesny upadek, co równocześnie nasuwa mi złe myśli o władzach gminy”. Wszystkie te i o wiele jeszcze bogatsze treści i emocje wyraża proste „o kurwa!”, które całkowicie wyczerpuje sprawę. 

Gdyby Polakom zakazać „kurwy", niektórzy z nich przestaliby w ogóle mówić, gdyż nie umieliby wyrazić inaczej swoich uczuć. Cała Polska zaczęłaby porozumiewać się na migi i gesty. Doprowadziłoby to do nerwic, nieporozumień, niepewności i niepotrzebnych naprężeń w Narodzie Polskim. A wszystko przez jedną mała „kurwę”.
 Spójrzmy jednak na rodowód tego słowa - „kurwa” wywodzi się z łaciny od „curva”, czyli „krzywa”. Pierwotnie w języku polskim „kurwa” oznaczała kobietę lekkich obyczajów, czyli po prostu dziwkę. Dziwkę „kurwę” stosujemy również i w tym kontekście, ale mnogość innych znaczeń przykrywa całkowicie to jedno. Można z powodzeniem stwierdzić, że „kurwa” jest najczęściej używanym prze Polaków słowem. Dziwi jednak jedno - dlaczego słowo to nie jest używane publicznie (nie licząc filmów typu „Psy”, gdzie aktorzy prześcigają się w rzucaniu "kurwami”), praktycznie nie słyszymy, aby politycy czy dziennikarze wplatali w swe zdania zgrabne „kurwy”.
Pomyślmy o ile piękniej wyglądałaby np. prognoza pogody wygłoszona w następujący sposób: „Na zachodzie zachmurzenie będzie kurwa umiarkowane, wiatr raczej kurwa silny, temperatura maksymalnie kurwa niska, a więc zimno kurwa będzie... bo ogólnie to kurwa jesień idzie...