wtorek, 14 grudnia 2010

Dlaczego mówiąc bez emocji narażony jesteś na porażkę?

Każdy z nas co najmniej raz w życiu ( ja wiele, wiele razy częściej),miał okazję uczestniczyć w wydarzeniach związanych z przemową jakiegoś mówcy. W szkole były to głównie akademie (i lekcje), na studiach wykłady, w firmie różnorakie szkolenia, a w życiu osobistym przemówienia z okazji różnych okazji. Telewizja dostarczała (i wciąż dostarcza) nam równie wiele „atrakcji” w postaci np. transmisji z obrad sejmu. Jesteśmy zatem non-stop zmuszani do wytężenia uwagi w maksymalny sposób, aby
  zrozumieć gości, którzy monotonnym tonem „faszerują” nas informacjami. Przyswajalność tychże jest – co tu ukrywać bardzo niska.

Przyzwyczajenie narodu do takiej postawy mówców  jest tak powszechne, że nie wiem, czy coś zwojuję, pisząc ten artykuł. Jednak mój wewnętrzny bunt przed powszedniością tego zjawiska sprawił, że postanowiłem skrobnąć kilka słów na ten temat.



Politycy i rzecznicy prasowi, najmują coachów lub  trenerów od autoprezentacji i  dokonują czasem nawet wielkich czynów w kwestii poprawy swojego wizerunku. Aczkolwiek najmniejszą  uwagę w tej zmianie skupiają  na swoich oratorskich umiejętnościach.

A przecież  wystarczy zaprząc jedynie emocje do swojego wystąpienia i każdy procent, paragraf, statystyka lub oświadczenie, będzie mieć inny wymiar i skuteczność w odbiorze.

Jeżeli Twoje zaangażowanie w przemówienie, wykład, oświadczenie, będzie autentyczne i dasz coś z siebie poza jednolitym potokiem słów , uwierz mi zyskasz więcej niż się spodziewasz, bo ludzi przekonuje nie treść, tylko Twój stosunek do sprawy o której mówisz. Jeżeli jesteś np. menagerem i pracujesz w firmie w której co tydzień, musisz motywować swój zespół do większej wydajności, to zastanów się, czy jakość Twoich słów nie przełoży się na wydajność ich pracy. Jeżeli piastujesz inne stanowisko, a ten  artykuł pobudził w Tobie chęć polepszenia twojej sprawności oratorskiej, również  wyciągnij z tego wnioski.



Zatem drogi mówco! Jeżeli nie potrafisz barwnie posługiwać się  słowem, milcz – bo milczenie jest złotem, a niech zrobią to za Ciebie inni, sprawniejsi w te klocki. Zawsze możesz spróbować wynająć np. mnie  i popracować nad swoim warsztatem, tak, aby innym miło się Ciebie słuchało.



No tak, wygarnąłem to, co chciałem wygarnąć i co dalej?

Jak – dotyczy to również czytającego te słowa (a nie che mnie  wynająć już teraz) ,poprawić jakość mówienia w takich sytuacjach?



Jest rozwiązanie.

Aktorzy znają trzy tajemne zasady, które technicznie uatrakcyjniają  ich wypowiedź.



Te zasady są bardzo proste, chociaż  w prostej linii nie odnoszą się do emocji jako takiej, ale pozwalają tą drogą na szybsze odnalezienie w sobie całego złoża pokładów emocji, które drzemią w każdym z nas i uaktywniają proces wydobycia jej na zewnątrz.

Te zasady to:



wyżej-niżej

głośniej- ciszej

szybciej -wolniej



Zadanie:

Weź  cokolwiek do czytania (Jak nie masz nic pod ręką, to możesz użyć do tego ćwiczenia powyższego artykułu) i monotonne na jednej wysokości przeczytaj na głos  powiedzmy dziesięć zdań. Teraz spróbuj wykorzystać 3 tajemne zasady w trakcie głośnego czytania. Ćwicz  w taki sposób, aby zachować logikę tekstu, ale za każdym razem inaczej modeluj zdanie, aby wykorzystać każdą z zasad  wielokrotnie i w różnych konfiguracjach. Sam oceń, czy jest różnica.

Miłych doznań życząc - pozdrawiam
                                                                   Nie boję się mówić
Proszę - wystaw komentarz, lub przynajmniej kliknij ocenę. Dziękuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz