Zakładając agencję castingową i pracując tam głównie jako reżyser castingów, musiałem zaleźć patent na sprawną selekcję zgłaszających się tam osób. Pomysł musiał spełniać określone warunki.
Po pierwsze, liczył się czas, przeznaczony na jedną osobę. Po drugie, istotna była tzw. mierzalność wyników, a po trzecie, co było dla mnie najważniejsze, casting miał odpowiedzieć jasno na pytanie- talent, czy nie talent?
Dodam tutaj chyba dość istotną informację, że ta agencja castingowa, swoją bazę osób, dzieliła na dwie główne kategorie: aktorzy zawodowi i statyści. Omawiany problem, dotyczył tej drugiej grupy.
Pytanie, jakie sobie postawiłem, brzmiało: ”Jak w czasie 10-ciu minut, dokonać dobrej selekcji?” Słowo „dobrej”, miało potrójne znaczenie. Chodziło o komfort każdej osoby zapisującej się do agencji, mój komfort, jako selekcjonera oraz komfort zleceniodawców, którzy zaoszczędzaliby przez to czas wstępnej selekcji do konkretnej produkcji.
Jako, że miałem za sobą kilkuletni staż, jako wykładowca zadań aktorskich, szybko znalazłem właściwe rozwiązanie.
Postanowiłem, że każda osoba, starająca się o wpis do bazy na listę statystów, zostanie poproszona o pięciokrotną, ale różną od siebie interpretację jakiegoś zdania złożonego.
Aż dziw bierze, że w wielu podobnych agencjach, jedyną metodą na wpis jest tzw. „wizytówka” i zdjęcia. Wydłuża to znacznie proces (dotyczy to osób, które właśnie się zapisały i zleceniodawców), rozpoznania i zaangażowania „talentu” do danej produkcji.
U nas w przypadku pojawienia się zleceń, na podstawie takiej selekcji naszej bazy , mieliśmy już pogrupowanych kandydatów wg tzw. „stopnia talentu”, co przekładało się na szybkie trafienia w preferencje zleceniodawcy.
Uwierz mi lub nie, ale nie widziałem do tej pory żadnej innej, lepszej i skuteczniejszej metody na tak sprawną i wiarygodną wynikowo selekcję. Opracowana przeze mnie metoda, pozwala na błyskawiczną ocenę umiejętności kandydata. Od razu otrzymywaliśmy wynik, czy dana osoba jest zdolna, plastyczna, czy ma dystans do siebie i czy ma bogatą wyobraźnię.
No tak. Rozpisałem się bałwochwalczo, a Ty, czytając te wywody, pewnie czekasz na propozycję, co w związku z tym możesz zrobić dla siebie?
Zadanie jest proste :). Sprawdź, sam przed sobą swoją plastyczność. Możesz również nagrać swój test na wideo. Wymyśl zdanie złożone i powiedz je na pięć różnych sposobów. Niech Twoja wyobraźnia podsunie Ci za każdym razem pełny obraz sytuacji w której to zdanie wypowiadasz.. Im więcej szczegółów, tym lepiej. Odpowiedz sobie na pytania:
Gdzie jesteś?
Do kogo mówisz?
Jakie emocje temu towarzyszą?
Co się zdarzyło przed chwilą?
Jeżeli po każdej próbie na podstawie samego zdania, ocenisz, że każda z interpretacji odpowiada czytelnie na powyższe pytania- masz talent.
Czego z całego serca Tobie życzę.
Proszę - wystaw komentarz, lub przynajmniej kliknij ocenę. Dziękuję!
To rzeczywiście świetny sposób, ale ogarnia tylko jedną stronę zagadnienia. Niestety, amatorzy w większości mają fatalną artykulację i to, co z siebie wydobywają to nie mowa a bełkot. Nawet najbardziej plastyczni powinni gdzieś uczyć się warsztatu, żeby ciało (łącznie z aparatem mowy) było posłuszne wyobraźni. Poza tym istotna jest prawda przekazu, a amatorzy - z najlepszą intencją - bardzo często szarżują. Nawet talenty są tylko nieobrobionymi diamentami i daleko im do brylantów. Zdecydowałam się to napisać, bo widzę, że jest Pan zapaleńcem, a ja to bardzo cenię :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Maria
Ja po przeczytaniu, poczułem się znacznie lepiej. Jestem właśnie takim aktorem amatorem i marzy mi się fajna rola w jakiejs sensownej produkcji, gdyż przestało mnie interesować w śmieciowych produkcjach typu Ukryta Prawda...
OdpowiedzUsuń